niedziela, 14 sierpnia 2011

Indonezja-Jawa odcinek 2

Nasz niedosyt zmiksowany z uczuciem niedostatecznych wrazen oraz kolosalne wulkaniczne podniecenie sprowadzilo nas do malej wioski Selo u podnoza ktorej wyrasta najbardziej aktywny wulkan swiata Mt. Merapi (szacuje sie, ze Merapi wyemitowal najwieksza ilosc materialow piroklastycznych na swiecie) Po erupcji 5.11.2010 r nie istnieja dokladne dane na temat  wysokosci gory ognia ani szerokosci krateru (wysokosc  przed erupcja wynosila 2911m.n.p.m)

Ostatnie badania zakladaja hipoteze iz prawdopododnie silna aktywnosc wulkaniczna i wywolane przez nia podwodne fale sejsmiczne Mt. Merapi pobudzily  do zycia wulkan Anak Krakatau (ktorego liczne erupcje ogladalismy na Sumatrze). Niewielu ludzi decyduje sie na wspinaczke po wybuchu.

Aby uniknac dziennych upalow i ujrzec wschod slonca ze szczytu plomiennej gory zdecydowalismy sie na nocna wspinaczke. Zaopatrzeni w latarki, suchy prowiant i maski ruszylismy pod gore. Po 4,5 godzinach znalezlismy sie u samego szczytu Mt. Merapi. Uczcilismy to symbolicznym piwem. Szczesliwi i usatysfakjonowani nie wiedzilismy,- ze zejscie w dol okaze sie duzo wiekszym wyzwaniem niz wejscie...

Jesli chodzi o wspinaczke to nie byl to szczegolny wyczyn pod wzgledem wysokosci, lecz po wzgledem zagrozenia oraz drogi, zwlaszcza na ostatnim odcinku. Slaba widocznosc, ilosc wydobywajacych sie gazow oraz materialow piroklastycznych, wysokosc zalegania lawy w kraterze czesto uniemozliwiaja wspinaczke. Dodatkowo ostatni odcinek (zajmujacy okolo 1h drogi) to stroma droga po kolana w popiole wulkanicznym, ktory obsuwa sie wraz z kazdym postawionym krokiem (Kasia stawiala te kroki w pozyczonych butach od wlasciciela home stay, gdyz nie zdazyla odkupic wczesniejszej zguby) Po zejsciu dowiedzielismy sie, ze bylismy jednymi z neilicznych, ktorzy weszli na sam szczyt, a Kasia najprawdopodobniej byla pierwsza kobieta, ktora byla na samej gorze po erupcji w 2010 r. Ta informacja dostarczyla nam jeszcze wiekszej satysfakcji.


hurtownia

plecaczek



droga na szczyt




w cieniu kratera


wulkaniczny kiss




Uwaga zagadka! Co to za zwierz???




Z Selo udalismy sie do obiektu Unesco Prambanan. Prambanan to hinduistyczny zespol swiatyn, ktory w 2006 roku zostal zniszczony przez trzesienie ziemi w centralnej Jawie. Obecnie duza czesc zostala odrestaurowana, ale wciaz widac slady zniszczenia. W Prambanam odpoczelismy, udalismy sie na drobne zakupy, poniewaz po raz pierwszy na bazarach byly CENY! Odpoczynek od targowania byl bezcenny! W Prambanam  udalismy sie na slynny Ramayana Ballet. Nie jestesmy prawdziwymi koneserami baletu, ale mielismy wrazenie ze tancerzy wykonywali ogromna walke z rownowaga...Nie odnalezlismy w tym przedtawieniu prawdziwego kunsztu. Piekne stroje oraz lokalna muzyka w polaczeniu z widokiem na swiatynie sprawila ze i tak nam sie podobalo. Wracajac zobaczylismy cos co wprawilo nas w zadume. Posrod straganow stal pan ze stoiskiem kurzych pisklat. Nie byloby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, ze te kurczaczki byly kolorowe. Nie chcielismy sobie wyobrazac procesu barwienia... Czy indonezyjczycy naprawde mysla, ze kolorowe kury beda znosic pisanki???











W dalszym ciagu ciagnelo nas do wulkanow. Wybralismy Mt. Bromo, aktywny wulkan ze szczytu ktorego rozposciera sie widok na najwyzszy jawajski wulkan Mt. Semeru. Mt. Bromo w odroznieniu od poprzednich wulkanow jest polozony posrodku rozleglej doliny zwanej " morzem piasku". Przed kolejna wspinaczka Kasia postanowila zakupic buty...co okazalo sie wprost niemozliwym zadaniem! W sklepach same japonki i jedyne pelne buty, ktore znalazla byly bialymi adidosami rodem z "zielonego rynku"...w dodatku drogie...W tym momencie oboje zrozumielismy motywy kradziezy! W konsekwencji nieudanych poszukiwan Kasia wspiela sie w pozyczonych kaloszach:)

Mt. Bromo jest swietym miejscem, gdzie co roku miejscowi skladaja ofiary w postaci zwierzat, innego poyzywienia oraz alkoholu. Wedlug ich wierzen chca "nakarmic" wulkan , aby nie dopominal sie o pozywienie wybuchami. Wierza, ze ich prosby beda wysluchane. Co roku tez ci odwazniejsi schodza w dol krateru, by te dary przechwycic...Niedawno odnaeziono tam swiatynie, ktora pokryta byla cala popiolem, pomimo to zachowala sie w doskonaly sposob. Swiatynia ta jest otwierania tylko podczas waznych swiat.

Miejsce to faktycznie bylo dla nas miejscem magicznym. Piekne gorskie krajobrazy, rozposcierajace sie tarasy ryzowe,pozytywna energia zatrzymaly nas na prawie 5 dni.

Fakt ,ze przemieszczamy sie glownie na skuterach badz motorach jest dla nas tak oczywisty, ze calkowicie zapomnielismy o tym napisac. Do nastepnego! Heej!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz