niedziela, 3 lipca 2011

Indonezja - Sumatra foty

Hej hej To my!
Pomimo, ze od ostatniego postu nie pokonalismy zabojczej odleglosci, nie oznacza to wcale ze tkwimy w miejscu! O nie nie! Znalezlismy po prostu wiele niesamowitych miejsc, ktore jakos koniecznie musielismy zobaczyc, a czas poruszania sie po sumatrzanskich drogach, sumatrzanskimi autobusami z sumatrzanskim kierowca jest po prostu Sumatrzanski:) Czyli nie istnieje. Autobus odjezdza dopiero wtedy kiedy jest caly wypchany.A czas jest o tyle wazny ze tutaj zmierzch zapada juz o godzinie 18,a o 19 panuje nocna ciemnosc, co skraca dzien. Ale...ale teraz przejde do opisania na czym polega wypchanie autobusu. Tu sie zaczyna czekanie. Czekasz tak sobie w tym autobusie i czekasz, a kierowca wraz z jego pomocnikiem, czyli tylnym pasazerem (stojacym przewaznie za autobusem na tzw. drabince prowadzacej na dach) sluzacym jako tylnie lusterko, ,nazwalismy go Gps, wesolo i radosnie nawoluja ludzi. Podczas takiego czekania przez autobus przechodzi cala szarancza sprzedazwcow wszystkiego, grajkow na roznych instrumentach itp. Dra przy tym niesamowicie swoje muzulumanskie papy. Dla nas najgorsi sa Ci ostatni -grajki. Jako ze dziwnym trafem -zupelnie nie wiemy dlaczego:) zawsze pada na nas. Wyglada to tak ze taki chlopak z gitara stoi przed Twoja miejscowka i gra Ci ta gitara spiewajac niemilosiernie. Nie ma ucieczki. I tak mija czas. W koncu upragniona dla nas chwila autobus caly pelny! Wszystkie miejsce zajete, czasem nawet i nadwyzka np. matka z dzieckiem na kolanach, myslimy Hura! Hura! Ruszamy! Patrzymy na czas operacji-2 godziny! Nie jest zly! Jedziemy! Jedziemy! I co ? Nie jedziemy.Stoimy. Co jest? Autobus nie jest wypchany! Rozgladamy sie nerwowo -kierowca i Gps nawoluja. A miejsca stojace???Ok sa pasazerowie. Miejsca stojace pelne. Jedziemy. Nie jedziemy. Co jest?? A miejsca siedzace na podlodze?? Autobus nie jest wypchany, kierowca i Gps nawoluja. Ok sa miejsca siedziace na podlodze. Jedziemy! I co? Jedziemy!
Tak w koncu uprgniona chwila ruszylismy. Czas 2,5 h. Na szczescie nie najgorszy. Z takimi przygodami rozpoczelismy nasz wypad nad jezioro Danau Manijau. 
 
Danau Maninjau to 17km dlugosci i 8 km szerokosci otoczone 600m kraterem jezioro a wlasciwie krater wulkaniczny wypelniony woda. Rozciaga sie z niego przepiekny widok na wulkany. Tam w koncu znalezlismy to czego tak dlugo szukalismy. Upragniony spokoj, nature i piekne widoki. Wspolnie z naszymi holendrami Franzem i Gabi, starsi od nas, ale rownie mlodzi duchem, bylismy szczelismy. Wybralismy nocleg polozony poza wszystkimi innymi Home stayami, aby uciec od cywilizacji. Nasz wybow okazal sie strzalem w dziesiatke. Zatrzymalismy sie u starszej Pani ktora przedstawila nam sie jako Mana, czy Nana, ktora szyko ochrzcilismy Mama. Zaleta naszego miejsca byl prywatny kawalek plazy +2 kajaki wliczone w cene 3 $.
 
Czas spedzalismy blogo na leniuchowaniu, badaniu terenu i wieczornych rozmowach z Franzem i Gabi, a takze snucu planow co do koeljnych punktow. Ja -Kacha, postanowilam zmierzyc sie z naszymi kajakami. Niestety chybotliwe g...o nie odplynelo dalej niz kilka metrow, to napelniajac sie woda, to wywracajac do gory nogami. Dalam za wygrana i tylko z zazdroscia patrzylam na miejscowych jak im to sprawnie i ladnie idzie. Probowali tez Lukasz i Franz i nikt nie uplynal dalej niz kilka metrow. Kajaki okazaly sie nie praktyczne, ale dostarczyly nam wszystkim ogromnej zabawy. Lukasz zajmowal sie za to zabawa w Caste Way, odnalazl swojego upragnionego kokosa i zaczela sie walka. Chcial to zrobic jak dziki czlowiek przy uzyciu darow natury. Patrzylismy z ubawieniem.
 
Innym razem pozyczylismy skutery aby przejechac nasze jezioro dookola. Odnalezlismy jedyna plaze gdzie woda jest czysta i mozna sie kapac, jako ze na pozostalej czesci terenu znajduja sie przewaznie wioski rybackie, badz woda nie nadaje sie zeby nawet do niej wejsc. Przejezdzalismy tez przez wiele osad pochodzenia indyjskiego, gdzie hoduja krowy. Droga byla prosta tylko niektore odcinki wymagaly malych przepraw .Ogolnie w koncu naprawde odpoczywalismy i nie mielismy zamiaru sie z tamtad szybko ruszac.
 
Pewnego razu pewna pani zaprosila nas w pewne miejsce. Odwiedzilismy jej stary holenderski dom. Mowila troche po holendersku totez Franz i Gabi po prostu nie mogli odmowic. Jako ze Indonezja byla dlugo kolonia holenderska, slad holendrow obecny jest na kazdym kroku. Dom byl rzeczywiscie ogromny i piekny. Calkowicie odbiegal od reszty rozklekotanych wioskowych chatek. Z zapartym tchem kobieta oprowadzala nas po kazdym z pokoi opowiadajac nam historie swojego zycia. Bylo ciekawie, dom urzadzony stylowo i w europejskim stylu. Wszystko w nim bylo zabytkowe. No ale czas byl juz na nas, wiec kierowalismy sie do wyjscia podczas gdy goscinnosc gospodyni nasilala sie. Wychodzac Franz zauwazyl zegar z kukulka, ktory nie dzialal. Zainteresowawszy sie tym obiektem poszedl pogrzebac. PO niedlugiej chwili wahadlo wciaz zaczelo sie krecic na co uradowana gospodyni klasnela w dlonie! Jej chodzilo oczywiscie o zrobienie sobie reklamy gdyz byl to po prostu Hotel o bardzo wysokich cenach. Milo odmowilismy i nie nalegala. 
 
Raz udalismy sie w poszukiwaniu wodospodadu, ktory znajdowal sie ponoc niedaleko. Szlismy sobie szlakiem za szumem wody, ale nic nie bylo widac. Nie chcielismy wchodzic dalej bo zaczela sie dzungla i trzeba bylo zejsc z drogi,zaczelo padac, a bylismy w krotkich spodenkach i japonkach takze  rozsadnie zawrocilismy.
 
Czwartego dnia pobytu stwierdzilismy ze Maninjau nie przyniesie nam juz nic wiecej i ze dostatecznie zbadalismy teren. Postanowilismy sie ruszyc. Za kolejny punkt obralismy sobie Harrau Valley-doline slynaca z wodospadow. Franz i Gabi chcieli jeszcze jeden dzien poleniuchowac takze tam nastapilo nasze pozegnanie. Zegnajcie wiec do zobaczenia na trasie. O Harrau Valley nastepnym razem. Zdjecia z obu wypadow zamieszczone sa ponizej. Obecnie ruszamy na poludnie Sumatry w kierunku Jawy. Nasze najblizsze przeznaczenie : wulkan Krakatau.
Kasia&Lukasz
Bukittinggi



szpachlobus

market

usmiech kierowcy

pasazer na gape

 
wspolna wieczerza

Jezioro Danau Maninjau

mam banany

nie dalo sie plywac

anty-komar

wioska rybacka

chatka

plac zabaw

home stay

widok

widok 2

mam rybe

polowy

droga

most

knajpa

kolejny widok

wysepka

kwitne sobie



brummmmmm







dzieci przewoza dzieci



tea time



chlodziarko zamrazarka

czesc


 
krol


HarauValley 






to szare to szpachla





monkey

 
easy rider

2 komentarze:

  1. Wam się przyznam...mapę mam otwartą i sobie śledzę, gdzie to Was poniosło=) Powodzenia, pozdrowienia i wspaniałych przygód! Hej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekowac za pozdrowienia i slowa powodzenia:) Nie narzekamy, a jak wrocimy to ogarnie sie jakies piwko na miescie! Pozdrawiamy! K&L

    OdpowiedzUsuń